Ponad 1,5 biliona dolarów – właśnie tyle ma wpompować w rynek Bank Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku. Ma to za zadanie pomóc amerykańskiej giełdzie, która zanotowała historyczne spadki w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin.
Spokój to rzecz bezcenna. Przekonują się o tym maklerzy i bankowcy na Wall Street. Ostatnie dni wywołały panikę. Z jednej strony koronawirus, którego ekspansja sprawia, że życie ludzi na niemal całym świecie musi ulec drastycznym zmianom. Z drugiej Donald Trump, który pokazywał w ostatnich dniach, że bardziej dba o inwestycje niż o zdrowie mieszkańców kraju, którym kieruje.
Wreszcie zamykanie kolejnych wydarzeń, kierunków lotniczych, a wreszcie krajów. To wszystko sprawiło, że amerykańska giełda krwawi, a plama krwi już jest na tyle duża, że trudno od niej odwracać wzrok.
Nadzieja w Rezerwach?
Czwartkowa interwencja Banku Rezerwy Federalnej była drugą w ciągu ostatnich dwóch dni, a trzecią w ostatnich dwóch tygodniach. W oświadczeniu organizacja napisała, że tak wysokie zmiany na giełdzie związane z koronawirusem wymagają uspokojenia. Przez to bank zdecydował się wpompować w giełdę ponad 1,5 biliona dolarów.
Statement Regarding Treasury Reserve Management Purchases and Repurchase Operations → https://t.co/ewdTEXyp0Z
— New York Fed (@NewYorkFed) March 12, 2020
Bank Rezerwy wykupi z giełdy wiele różnych instrumentów finansowych, w tym weksle i papiery wartościowe chronione przed inflacją. To jednak nie wszystko. Według oświadczenia Fed w nocy wsparł rynek kwotą 500 miliardów dolarów, a jutro ma wpłynąć kolejny bilion. Wszystko w ramach operacji repo (transakcje warunkowego zakupu). Tym samym będą to najmocniejsze interwencje Banku Rezerw od kryzysu w 2008 roku.
Rynek wciąż pikuje
Na niewiele się to jednak zdało. Od razu po ogłoszeniu wiadomości inwestorzy i eksperci podchodzili sceptycznie do decyzji Feda. Według nich ta kwota jest za mała, a każdy oczekiwał, że Biały Dom i rząd zrobi znacznie więcej.
Akcje na chwilę przestały spadać, ale już niedługo później na maklerskich wyświetlaczach znów królowała czerwień.
The Fed just threw half a trillion dollars at the market today to try to prop up stocks and the market just gobbled it up and went back to going down.
That’s $500 billion dollars.
For scale, Obama injected $80 billion and saved the entire auto industry. pic.twitter.com/hi6YA7Blrf
— The Hoarse Whisperer (@TheRealHoarse) March 12, 2020
Polska nie wygląda lepiej
WIG20 istnieje od 1994 roku. Dzisiaj indeks największych spółek zaliczył swój największy spadek w historii – o 13,28%. Jak podkreślają doświadczeni eksperci branży, takiej paniki na giełdzie nikt nie pamięta.
Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego giełda w Warszawie nie jest zawieszona, gdy spadki na praktycznie wszystkich spółkach z WIG 20 dobijają do poziomów 20%? #koronawirus
— Albert Rychard Official ® (@Albert301271) March 12, 2020
Giełdy na całym świecie odnotowują spadki. Niewiele zmieniają odgórne decyzje kolejnych banków rezerw o sztucznym pompowaniu. Problemem jest panika, która napędza się sama kolejnymi doniesieniami o epidemii wirusa. Coraz głośniejsze są głosy, że świat właśnie wchodzi w kolejny globalny kryzys.
Czy nadzieją jest Bitcoin?
Wcześniej pisaliśmy o tym, że Bitcoin krwawi niemal tak samo, jak tradycyjne giełdy. Choć dyskusja o korelacji rynku krypto z papierami wartościowymi toczy się od kilku lat, Bitcoin pokazał dzisiaj, że nie jest odporny na panikę rynkową i strach przed koronawirusem.
W momencie pisania Bitcoin zaliczył już spadek o około 25% (coinmarket podaje niemal 30%). Dlaczego więc BTC może być nadzieją na dłuższą metę?
https://twitter.com/Vis_in_numeris/status/1238147533865652226
Pewność w czasach chaosu. Jak napisał autor tweeta, nie wiemy, ile banki sztucznie wpompują pieniądze w rynek, bądź je dodrukują, by ratować giełdę. Natomiast możemy powiedzieć z całą pewnością, o ile wzrośnie liczba bitcoinów na świecie. Pierwszy test największa kryptowaluta świata oblała. Jak pójdzie z kolejnymi?